Szkolenie, praca, szkolenie, plany, cele, projekty i realizacja wytycznych. Terminy i jeszcze raz terminy. Tak ostatnio wygląda mój dzień. Masakra. Czy ja jeszcze jestem? Czy to tylko mój cień? A zresztą to nieważne. Bądź co bądź sama sobie narzuciłam takie tempo. Ważne, że stęskniłam się za Twoimi komentarzami, za dzieleniem się tym co dla mnie ważne, ciekawe i warte do opublikowania na blogu.
Miłe spotkanie
A właśnie dzisiaj spotkało mnie coś bardzo przyjemnego. Nie uwierzysz, Betka (przypis – Betka, czyli Beata córka sąsiadki) przyszła mi podziękować i poprosić o następną książkę. To po prostu… szczerze, zamurowało mnie. Zresztą zaraz Ci wszystko opowiem.
Wracałam jakieś niecałe dwa tygodnie temu z kolejnego szkolenia, jak zwykle zziajana i obładowana zakupami jak dromader. Biegiem bo autokar odjedzie. Nie powiem, jedyną dobrą stroną tego jest, że nie ma potrzeby się odchudzać, a i początkującemu kulturyście też można dorównać. Ale nie o tym chciałam.
Z autokaru do świata finansów – historia Betki
Tak więc biegiem, gdy słyszę za sobą głośne “dzień dobry pani Elu”… Patrzę a za mną Betka, tak jak ja, kierująca się szybkim krokiem do autokaru. Niby nic szczególnego, przecież po to są PKS-y by nimi jeździć a grzeczność wymaga by się przywitać, gdy kogoś znamy.
No, tak. Tylko Betka miała taką minę, że po prostu stanęłam i zaczekałam na nią. Razem poszłyśmy do autokaru, Betka coś pod nosem wciąż “mruczała” a ja byłam coraz bardziej ciekawa.
Okazało się, że Betka poznała starszego brata swojej najlepszej koleżanki, który właśnie rozpoczął studia na kierunku finanse. I była świadkiem, gdy on i jego koledzy rozmawiali o metodach podejmowania decyzji finansowych, najlepszych i najczęściej używanych wskaźnikach, procentach, dźwigni finansowej itd.
“Pani Elu… ja nic nie zrozumiałam, jakieś ROA, EBIT, Du Ponta, P/CE… nie wiem, czy oni się z nas nie nabijali… czy pani słyszała o czymś takim… a czy to jest trudne… no wie Pani” – Betka coraz ciszej mówiła tak więc musiałam uważnie słuchać – “czy ja też mogłabym się tego nauczyć… no wie Pani tak dla siebie, no bo ja nie chcę być finansistą… ja chcę skończyć prawo i zostać adwokatem” – uśmiechnęła się cicho… “To jak mogę…”.
Odkrycie finansowej pasji – jak książka zmieniła Betkę
Oj, tak sobie pomyślałam, Betka chyba nam się zakochała i na pewno nie w finansach… ale głośno dodałam – “jak chcesz to ja mam w domu taką książkę, która powinna pomóc Ci poznać i zrozumieć to o czym rozmawiali Twoi koledzy… Chcesz?”
“Tak, tak… pani Elu…” – wyszeptała Betka.
Wtedy dałam Betce książkę pt „Metody podejmowania decyzji finansowych” autorstwa Marii Sierpińskiej i Tomasza Jachny. Książkę, która dzięki dużej ilości zawartych przykładów pozwala poznać zagadnienia związane z finansami nawet osobom, które tą dziedziną się nie zajmują. Nie będę tutaj rozpisywała się więcej na temat książki. Jeżeli chcesz się dowiedzieć o książce więcej to zapraszam do recenzji – streszczenia – znajdziesz go tutaj pod tym linkiem. Polecam.
Finanse nie tylko dla facetów – jak rozmowa zmienia wszystko
Ale wracając do podziękowań w wykonaniu Betki. To miłe, gdy taka młoda osoba przyjdzie… o przepraszam, przybiegnie z uśmiechem na twarzy i przytulając się powie dziękuję. A do tego poprosi o następną tego typu książkę. Mówiąc, że… “dzięki pani, pani Elu mogłam włączyć się do rozmowy… Och, żeby pani widziała zdziwienie brata koleżanki… A co niech sobie nie myśli, że jak dziewczyna to tylko… o kieckach można z nią rozmawiać… A swoją drogą, ciekawe są te finanse… i proste… Przecież właściwie to sama matematyka… No na pewno jest to logiczne… Dziękuję… Marek (przypis – imię brata koleżanki) zaprosił mnie na warsztaty w swojej uczelni… koło zainteresowań czy coś takiego… Nie wiem dokładnie, ale to nie ważne… to dzięki Pani”.
Przegadałyśmy ponad dwie godziny… O czym? Szaaaa, obiecałam, że to zostanie tylko między nami. Wiem, że mnie zrozumiesz i nie będziesz nalegać. Bądź co bądź jesteś też kobietą.
W każdym razie umówiona jestem z Betką na niedzielę, obiecałam, że porozmawiamy o planowaniu. Wygląda na to, że finanse i metody podejmowania decyzji finansowych mogą pomóc nie tylko w decyzjach dotyczących tak poważnego tematu jak finanse, ale również, a być może w bardziej poważnych sprawach… Bo powiedziałabym, że życiowych. I to jest piękne.
Podziel się.
A jaka jest Twoja opowieść? Czy wydarzyło się coś, co sprawiło, że finanse nagle stały się dla Ciebie fascynujące? Może jakaś rozmowa, książka, czy sytuacja sprawiła, że zaczęłaś patrzeć na finanse inaczej? Podziel się swoją historią w komentarzu – chętnie dowiem się, co Ciebie zainspirowało lub zmotywowało do zgłębiania tego tematu. Twoje doświadczenie może być cenną inspiracją dla innych!
Elżbieta Tokarska
Moja przygoda z finansami rozpoczęła się w 1995 roku, gdy zarejestrowałam swoją pierwszą spółkę – biuro rachunkowe.